Czy słowo libek mnie obraża?


Czy słowo libek mnie obraża?


Dość niedawno na tweeterze przewinęła się mniej lub bardziej burzliwa dyskusja na temat słowa "libek"

Niektórzy widzą w tym negatywną konotację, niektórzy twierdzą, że wyraz słusznie odzwierciedla stosunek części osób do sympatyków liberalizmu - dość szeroko pojmowanego. Z racji, że jestem liberałem a dokładniej libertarianinem - jest mi wszystko jedno na owo wyrażenie "libek". Jak mawiał mój dobry znajomy - póki nie mówią per "chuju" to się nie ma co obrażać. Mogę być libkiem. Jak najbardziej. Nie czuję w tym określeniu żadnej pejoratywności. Natomiast dziwie się, że z tego wyrażanie na siłę próbuje się zrobić coś strasznie negatywnego. I tej negatywności nadać wręcz jakieś szatańskie zło wcielone. Być może wynika to z jednej strony z niezrozumienia istoty liberalizmu a z drugiej chęci dowalenia tym, którzy mają liberalne poglądy. Ale warto by postawić może najpierw pytanie: jakie to są te liberalne poglądy? Bo pod słowem "libek" można wrzucić wiele inwektyw - tylko ciężko zweryfikować co tak naprawdę w nich się zawiera rzeczywistego. Dziś uwielbiamy szafować słowem - ale słowem nieprzemyślanym. Tak łatwo dziś przychodzi rzucenie w politycznego przeciwnika określeniem: komunista, faszysta, nazista, lewak, libek. Zaszufladkowaliśmy się już tak bardzo, że stworzone zostały wręcz reduty własnej głupoty. Oczywiście w tym wszystkim brakuje po prostu zdrowego rozsądku. Łatwo jest rzucić takim frazesem by wręcz spoliczkować interlokutora. Tyle, że oprócz danego frazesu nie pozostaje często nic więcej. A sam tekścik niewiele wnosi do dyskusji. Czy jeśli ktoś używa więc owego magicznego wyrażenia "libek" próbuje mnie oczernić, znieważyć, sprawić przykrość czy ustawić w szeregu większej ilości owych "libków", którzy mają stworzyć tą straszną armię zła wcielonego? Po mnie osobiście spływa to jak po kaczce. Głęboko wręcz wzrusza to mój zadek. Może nawet sprawia, że te wyklinane na klawiaturze spoconymi palcami i mające brzmieć złowrogo "libek" zaczyna brzmieć dumnie. Bo czego mam się wstydzić? Swoich przekonań? Niech więc zabrzmi chór złowieszczych krzyków, gdyż ani przerazić ani zawstydzić mnie one nie mogą. Jedynie mogą uderzyć w zdrowy rozsądek. Ale o tym w innym wpisie....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy swoboda działalności gospodarczej może prowadzić sama z siebie do apartheidu?

Ballada o ubocznych skutkach głupich wyborów.