Posty

Ballada o ubocznych skutkach głupich wyborów.

 Z racji, że uwielbiam twórczość Jacka Kaczmarskiego to dziś odniosę się do kawałka jednego z Jego utworów, który wg mnie świetnie odzwierciedla dzisiejszą obraz codzienności. Utwór ten o znamiennej nazwie "Ballada o ubocznych skutkach alkoholizmu" w wielki skrócie opowiada o libacji z przypadkową osobą, która jest zwyczajnym prowokatorem totalitarnego systemu. Abstrahując od całości tego świetnego utworu, skupię się na dwóch zwrotkach:  " Trzy razy na dzień jadłem zupę chleb z cebulą Chleb kradłem więc codziennie ktoś przeze mnie pościł W tym samym czasie rząd co był nade mną górą To samo robił z resztą ludzi na wolności Po kilku latach wreszcie komuś się znudziło A u nas słowo dosyć zaraz w czyn obrasta Czego rząd nie dał wzięto sobie siłą Zmieniono w końcu calusieńki rząd i basta" Czyż to nie jest przepiękna alegoria patrząc na otaczającą nas rzeczywistość. Na rosnącą inflację, kolejne afery obecnego obozu rządzącego, ograniczanie praw obywatelskich itp. Można by

Miłość – przygoda na całe życie?

  Na pytanie czym tak naprawdę jest miłość od wieków usiłuje odpowiedzieć sobie wielu ludzi. Napisano na ten temat wolumeny wierszy, rozprawek, traktatów, hymnów pochwalnych. Czy znaleziono odpowiedź? Być może. Wg mnie tajemnica tkwi w tym jakiej odpowiedzi tak naprawdę szukamy i czym owa odpowiedź ma być dla nas. Jak odróżnić miłość od miłostki czy fascynacji. Jak sprawić by naprawdę odkryć to uczucie? Być może chodzi tu przede wszystkim o tą drugą stronę w którą kierujemy uczucie. Bo zakochać można się wiele razy. Kochać również. Ale prawdziwe szczęście w miłości można uzyskać właśnie z Tą osobą. Tylko co to oznacza? Przede wszystkim akceptacje. Ale nie taką na tzw „chyba”. Taką bez żadnego „ale”. Bo albo kogoś się po prostu kocha i przyjmuje w całości – albo warto zastanowić się czy to na pewno miłość. W rzeczywistości ciężko jest kochać część kogoś a inną część odrzucać. Ciężko jest wtedy stworzyć szczęśliwy związek. Bo miłość to nie tylko motylki w brzuchu ale też i odpowiedzia

Lęk przed śmiercią – między wiarą a ateizmem

  Rodzimy się i umieramy. Dwa bardzo istotne wydarzenia z naszego życia, które niczym klamra spinają jego początek i koniec. Są niejako początkiem i końcem. Alfą i Omegą. Cykl życia zaczyna się i kończy. O ile narodziny otwierają coś co poznajemy, coś co jest doskonale opisane niemal od każdej strony – biologicznej, filozoficznej, pedagogicznej czy psychologicznej to już ów koniec jest pewną bramą, za którą nie wiemy co się czai. Częściowo próbuje nam to wyjaśniać wiara – oczywiście tym wierzącym. Wśród wielu licznych religii, zarówno monoteistycznych jak i politeistycznych jawi się jako droga, gdzie często czeka nas nagroda lub kara będąca efektem doczesnego życia. Może ona się jawić jako Raj, Niebo, Valhalla, Kraina Wiecznych Łowów itp. Element wiary może bardzo ułatwiać zrozumienie owego przejścia. Z drugiej strony wiara sama w sobie jest pewną łaską lub też świadomym (mniej lub bardziej) wyborem do którego zostaliśmy namówieni przez rodzinę, bądź też wybraliśmy sami. Pozostaje pyt

Ku pamięci Marka Kotańskiego - czyli parę słów czym dla mnie jest narkomania

 Blog ten nie powstał tylko by pisać o polityce. Wręcz przeciwnie. Będzie tu dużo tekstów na różne tematy. Takie, które są mi bliskie.  Przez parę lat pracowałem z młodzieżą uzależnioną od narkotyków. Jako wychowawca, pedagog, przyjaciel. Od wielu lat się tym nie zajmuje. Z wielu względów ale również z wypalenia. Być może nawet głównie z tego tytułu. Zawsze kierowałem się zasadą, że pomagając dajesz poniekąd całego siebie. Gdy już nie możesz - lepiej przestać niż źle pomagać. Ale zawsze podziwiałem i będę podziwiał tych wszystkich, którzy podejmują się tego dzieła. Pracy z ludźmi uzależnionymi. Nie tylko od narkotyków. Uzależnienia mają różny wymiar. I mogą robić różne spustoszenia.  Jak to jest być przy tych młodych, być z Nimi? Starać się zrozumieć Ich problemy, uchwycić sedno ale i ciąg wydarzeń, które doprowadziły do tego, że znaleźli się w takim a nie innym punkcie. Dotrzeć do miejsca w którym można zacząć wszystko na nowo. Wykrzesać chęć do życia ale zupełnie innego niż do tej po

Czemu boimy się wolności - luźne rozważania liberalnego wagabundy

 Wolność może kojarzyć się z wieloma cytatami, myślami, filozoficznymi tekstami czy fragmentami z szeroko pojętej popkultury. Często wracam do tekstu legendarnego Bogdana Łyszkiewicza: " Wolność kocham i rozumiem Wolności oddać nie umiem" Ten ponad 30-letni już tekst dla prawie 40-letniego fanatyka polskiego (ale nie tylko) Rocka jest ciągle i będzie pewnym swoistym symbolem. Symbolem nie tylko pop-kulturowego wymiaru wolności ale również pewnym rodzajem hymnu mojego pokolenia. Tych urodzonych na początku lat 80. Tych odbierających edukacje w latach 90. Mających na wyciągnięcie ręki cały dorobek i spuściznę epoki transformacji naszego kraju. Byliśmy podjarani polskimi kapelami, Festiwalem Fama w Świnoujściu, pierwszymi komputerami typu Commodore oraz IBM z Optimusa. Giełdami, na których można było kupić pierwsze płyty z mp3 czy odzyskać skradzione radio, które ktoś zapieprzył Ojcu pod blokiem. Widzieliśmy zmieniający się kraj. Na własne oczy. Z kumplami z osiedla chwytaliśmy

Lex TVN a kwestia wolności czyli co moim zdaniem się tu odjaniepawliło.

Ostatni dni minęły na kolejnej awanturze w naszym pięknym i wspaniałym kraju - tak to sarkazm - dotyczącej ustawie Lex TVN. Aż postanowiłem napisać kilka słów przerywając swój sezon na Jarmarku Dominikańskim. Postaram się krótko, zwięźle i dość prosto wyjaśnić dlaczego to co obecnie się dzieje uważam za kolejny przejaw zamordyzmu naszego Państwa i Rządu (tfu) Po jaką cholere nam są potrzebne koncesję i cała Rada Mediów Narodowych oraz upolityczniona KRRiT? Dkaczego Państwa ma kontrolować jakikolwiek przekaz? Dlaczego ma dawać koncesję? Po co? Jeśli jest dobrze skonstruowane prawo to treści niedozwolone czy przestępcze i tak nie powinny być dopuszczane bądź nie powinny mieć możliwości zaistnienia w telewizji. Internet oczywiście rządzi się swoimi prawami. Obecną polityka, która jest totalnie chora i zamordystyczna oraz polityka poprzednich rządów pokazywała, że media (zwłaszcza publiczne) należy mieć pod kontrolą. Mniejszą lub większą. Media jako czwarta władza są potrzebne. Rządowi. Pr

O Paradzie Równości raz jeszcze gwoli podsumowania

Obraz
 W sobotę partia Libertarianie wzięła udział w ramach Bloku Liberalnego na Paradzie Równości w Warszawie. Informacja ta oczywiście ogłoszona został parę dni wcześniej. Reakcja na to wydarzenie i tym razem mnie nie zawiodła.  Wbrew pozorom protest czy forma niechęci ze strony środowiska LGBT czy środowiska lewicowego był naprawdę znikomy i pojedynczy. Po za dyskusją na samej paradzie i jakimiś pojedynczymi wpisami w socjal mediach okazało się, że nie byliśmy tam aż tak niemile widziani jak próbowano nam to zakomunikować z różnych stron - i to bynajmniej nie lewicowych.  Największy problem z naszą obecnością na tej paradzie okazało się że mają wolnościowcy z nurtu konserwatywnego liberalizmu i narodowcy. O zwolennikach PiSu nie wspominam - bo po co? Cały problem w zrozumieniu naszej obecności tam tkwi w paru prosty szczegółach, które moim zdaniem nie są kompletnie zauważane przez te środowiska. Po krótce je przedstawię: Libertarianie przede wszystkim kochają wolność i własność. Te dwa el