Ballada o ubocznych skutkach głupich wyborów.
Z racji, że uwielbiam twórczość Jacka Kaczmarskiego to dziś odniosę się do kawałka jednego z Jego utworów, który wg mnie świetnie odzwierciedla dzisiejszą obraz codzienności. Utwór ten o znamiennej nazwie "Ballada o ubocznych skutkach alkoholizmu" w wielki skrócie opowiada o libacji z przypadkową osobą, która jest zwyczajnym prowokatorem totalitarnego systemu. Abstrahując od całości tego świetnego utworu, skupię się na dwóch zwrotkach: " Trzy razy na dzień jadłem zupę chleb z cebulą Chleb kradłem więc codziennie ktoś przeze mnie pościł W tym samym czasie rząd co był nade mną górą To samo robił z resztą ludzi na wolności Po kilku latach wreszcie komuś się znudziło A u nas słowo dosyć zaraz w czyn obrasta Czego rząd nie dał wzięto sobie siłą Zmieniono w końcu calusieńki rząd i basta" Czyż to nie jest przepiękna alegoria patrząc na otaczającą nas rzeczywistość. Na rosnącą inflację, kolejne afery obecnego obozu rządzącego, ograniczanie praw obywatelskich itp. Można by